Ważne

Teksty zawarte na tym blogu (poza "Za serce chwyciły") są mojego autorstwa i jako takie okryte prawami autorskimi. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie lub przetwarzanie bez zgody autora jest zabronione. Wszystkie obrazki zamieszczone na tym blogu wyszukuję w internecie. Nie jestem ich autorką, dokonuję jedynie pewnych modyfikacji w domowym zaciszu.

Postanowiłam zdjąć ze Zwierzeń "kłódkę" dla nieletnich, a posty z treściami przeznaczonymi dla osób pełnoletnich opatrzyłam oznaczeniem "+18". Tak więc ostrzegam, jeśli przy tytule posta zobaczysz "osiemnastkę", wchodzisz na własne ryzyko...

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Uśmiech wspomnień




       Powszedni, pogodny dzień. Słońce uparcie kładło swoje promienie na kamiennych nagrobkach, zupełnie jakby chciało przegnać ich przejmujący chłód.
     Stał wpatrzony w ciemną, granitową płytę, która nie wyróżniała się niczym spośród innych, zajmujących niemal każdy wolny centymetr tego niewielkiego podmiejskiego cmentarza. Imię, nazwisko, dwie daty. Standardowe „Pokój jej duszy” czyniło pomnik przeciętnym aż do bólu.

     Ona też była przeciętna, dla innych, lecz nie dla niego. Była tą jedyną, właściwą dla niego połówką. Wiedział o tym od tamtego dnia, od pierwszego przypadkowego spotkania na dworcu autobusowym. Przelotne spojrzenie niebieskich oczu, dźwięczny śmiech w ciągu króciusieńkiej chwili sprawiły, że jego poukładany do tej pory świat stanął na głowie. Przecież jego priorytetem były studia, umilane niezobowiązującymi znajomościami, a znalezienie właściwej kobiety, założenie rodziny znajdowały się na końcu listy.

     Najwyraźniej los miał własny plan, pisał najmniej oczekiwany scenariusz.

     Ta drobna istota tak intensywnie, a jednocześnie bezwiednie wtargnęła w jego życie, że niemożliwym było się przed tym uchronić. To uczucie, jakie w nim wzbudzała, było silniejsze od wszystkiego, co go do tej pory spotkało.

     Czy była piękna? Dla niego z pewnością. Jednakże koledzy dziwili się, kiedy wyczekiwane, szalone wakacje, mające być zasłużonym wypoczynkiem po zakończonej sesji, zamienił w uparty, powolny podbój terenu, który nie wydawał im się nawet specjalnie interesujący. Niewiele go obchodziło, co o jego guście sądzili kuple, nie tym razem. Co dziwne, nawet mu odpowiadało, że nie uważali dziewczyny za atrakcyjną, aczkolwiek było to dla niego całkowicie niezrozumiałe.

     Za każdym razem, gdy na nią spoglądał, nie był w stanie odwrócić wzroku. Zwłaszcza, gdy w skąpym czarnym bikini wbiegała pomiędzy spienione morskie fale. Obserwując napinające się pod brzoskwiniową skórą, wyćwiczone mięśnie, czuł jak jego tętno przyspiesza, a krew uderza mu do głowy… i nie tylko. Czy tak wyglądała Wenus wyłaniająca się z turkusowej toni Morza Śródziemnego? Było to dla niego jak najbardziej logiczne, mimo iż według innych miała za małe piersi i zbyt szerokie biodra. Gdy zamyślona spacerowała po rozgrzanym piasku, z trudem powstrzymywał się przed zarzuceniem na nią plażowego ręcznika, a najlepiej jutowego worka. Tak, żeby żadne inne męskie spojrzenie nie mogło spocząć na jej prawie nagim ciele. Ta przyjemność była zarezerwowana tylko dla niego.

     Wiedział, że nigdy nie zapomni tamtego lata. Pamiętał każdą wspólnie spędzoną chwilę, każdy pojedynczy uśmiech, gest. Wystarczyło, że zamknął oczy i już widział drobną twarz w kształcie serca okoloną burzą brązowych loków. Potrafił odtworzyć w pamięci, tak bardzo go ujmujący ruch, jakim zakładała za ucho frywolne, nieposłuszne pasmo włosów. Sposób, w jaki się poruszała, siadała, czy wykonywała najzwyklejsze codzienne czynności, był na zawsze zapisany w jego wspomnieniach. Idealnie potrafił odtworzyć tempo, w którym stukała wypielęgnowanymi, równo przyciętymi paznokciami o blat stołu, gdy zastanawiała się nad jakimś trudniejszym hasłem do krzyżówki.

     Chwila, w której usłyszał te upragnione słowa, była najpiękniejszą w jego całym życiu. Przez moment patrzyła na niego spod przymrużonych powiek. Ze ściągniętymi, ciemnymi brwiami wyglądała jakby właśnie podejmowała decyzję. Przygryzała nerwowo zbyt pełną dolną wargę, co wraz z cichym „Mhmm…”  totalnie go przeraziło. Nagle, w ułamku sekundy jej twarz się rozluźniła. Oczy w kształcie migdałów spojrzały na niego uważnie, a wypływające z nich łagodność i  siła jednocześnie, sprawiły, że mógł zatonąć w ich bezkresnym błękicie. Znał odpowiedź, zanim ją usłyszał wypowiadaną miękkim, lekko chrypiącym głosem.

     Spędzili razem cudowne chwile. Dała mu tak wiele, całą siebie… i jeszcze więcej. Gdy ją tracił, czuł, że wali mu się na głowę cały świat. Z wymęczoną twarzą spojrzała na niego poprzez łzy i wyszeptała czule „Kocham Was”. Potem zamknęła oczy, a wyraz zmęczenia opuścił jej oblicze, zupełnie jakby zabrał go jakiś dobry duch.



     Otrząsnął się ze wspomnień i spojrzał na drobną sześciolatkę, która mocno zaciskała swoją maleńką rączkę wokół jego. Uśmiechnął się do córki, a ona odwdzięczyła się tym samym. Emilka miała po mamie nie tylko imię. Odziedziczyła po niej także oczy, mocno zarysowane kości policzkowe i prosty, dostojny nos. A gdy patrzył jak składa do uśmiechu swoje różowe usteczka, wiedział, że jego żona nadal żyje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za wszelkie komentarze bardzo dziękuję. Są one paliwem dla machiny zwanej weną i mobilizują do pisania jak nic innego :) Pozdrawiam wszystkich, Soul :)