w liście słowa zawrzeć
próbuję
co w sercu i duszy tak
miękko osiadły…
z oddechem wątłym… gdy w
piersi króluje
chwilę uwagi najmilszej
ukradły…
nie wiem, czy lęk to… czy
nieśmiałość moja
tak mocno sznuruje te
spierzchnięte usta…
lecz gdy jesteś obok…
mówisz, że jestem Twoja
myśli gdzieś umykają…
panuje błoga pustka…
pustka słów… logiki
codziennej, co zwykle przez życie szare
prowadzą
rankiem… wśród liści
spadających podpowiedzi nijakiej
nie dadzą…
szukać każą gdzie indziej
rozwiązania
tak słodkiej zagadki…
z której się nigdy nie
zwierzę… nawet czułemu
uchu matki…
podążam w dół powoli
krocząc śladem ciepła,
co serca rytmem po ciele
się rozlewa…
do miejsca wewnątrz…
skrytego najintymniej,
gdzie równym biciem duszę
mą spopiela…
by wiatr ją uniósł do
Ciebie w oddali
jak list z bezcennym
uczucia ładunkiem…
a koperta jest po stokroć
zapieczętowana
… moim pocałunkiem...