Ważne

Teksty zawarte na tym blogu (poza "Za serce chwyciły") są mojego autorstwa i jako takie okryte prawami autorskimi. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie lub przetwarzanie bez zgody autora jest zabronione. Wszystkie obrazki zamieszczone na tym blogu wyszukuję w internecie. Nie jestem ich autorką, dokonuję jedynie pewnych modyfikacji w domowym zaciszu.

Postanowiłam zdjąć ze Zwierzeń "kłódkę" dla nieletnich, a posty z treściami przeznaczonymi dla osób pełnoletnich opatrzyłam oznaczeniem "+18". Tak więc ostrzegam, jeśli przy tytule posta zobaczysz "osiemnastkę", wchodzisz na własne ryzyko...

sobota, 23 sierpnia 2014

Zasłona czasu - Rozdział 8

I kolejna odsłona historii Mary i Jacquesa :)






- Czyż nie są cudowne? – zapiszczała podekscytowana Elisabeth, obracając się wokół własnej osi.
     Całe popołudnie spędziły w sypialni młodszej z sióstr, przymierzając swoje balowe suknie. Stały naprzeciw ogromnego kryształowego lustra, które wniesiono na górę z pokoju dziennego. Było tak ciężkie, że lokaj musiał wziąć do pomocy stajennego i parobka, a i w trójkę ledwo dali radę.
     Mary z zachwytem przyglądała się lśniącej, gładkiej tafli, zamkniętej ze wszystkich stron okazałą drewnianą ramą, pokrytą bogatymi płaskorzeźbami przedstawiającymi pędy winorośli. Zdobienie było dopracowane tak, że niektóre skręcone wąsy zachodziły na srebrzystą powierzchnię, stwarzając wrażenie, jakby zwierciadło zanurzało się w gąszczu poplątanych gałązek i drobnych gwiaździstych liści. Patrząc na ten przepych, przypomniała sobie starą, podniszczoną toaletkę w niewielkim, ciemnym pomieszczeniu. Zacisnęła zęby i głośno przełknęła, czując jak łzy zaczynają jej napływać do oczu.
- Ależ ty się wcale nie cie… - Elisabeth przerwała w połowie słowa, widząc wyraz twarzy siostry. Podeszła do niej. – Mary-Ann? – zapytała, łapiąc ją za rękę.
     Ta potrząsnęła tylko głową i odwróciła się plecami. Ramiona zaczęły jej drżeć, a łzy nieposłusznie spływały po policzkach.
- Mary-Ann, kochanie… - wyszeptała z czułością dziewczyna. Nie wiedziała, co się dzieje. Siostra miała prawo obawiać się dzisiejszego balu, z pewnością rozniosła się już plotka o jej wypadku i jego niefortunnych skutkach. Jednak, żeby do tego stopnia… Nie pojmowała tego, lecz wiedziała, że musi jakoś uspokoić roztrzęsioną kobietę.
- Nie martw się – powiedziała, starając się nadać swojemu głosowi kojące brzmienie. Objęła ją od tyłu i przytuliła policzek do drżącego ramienia. – Dasz sobie radę.
     Mary opuściła powieki, usiłując w ten sposób powstrzymać potok słonych kropli wypływających z jej oczu.
- No już, uspokój się – mówiła do niej siostra. – Bo będziesz miała wieczorem podpuchnięte oczy, a wtedy żaden kawaler nie będzie chciał z tobą zatańczyć – dodała półżartem.
     Zatańczyć? Na to słowo zesztywniała. Absolutnie nie przyszło jej do głowy, że będzie musiała tańczyć… No właśnie, co…? Walca…? To jedyny taniec, jaki jej przyszedł do głowy, a z pewnością w tej epoce są jeszcze inne, których nazw nawet nie potrafiła sobie wyobrazić.
     Odwróciła się twarzą do stojącej za nią dziewczyny i spojrzała przerażonymi oczami.
- O… o… - Elisabeth zdała sobie sprawę, co tak przeraziło Mary-Ann. – Chyba o czymś zapomniałyśmy…

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Wieczór autorski

Kiedyś poznałam pewną dziewczynę, która na wskroś przesiąknięta była (i nadal  jest) pasją pisania... Razem ze swoją bratnią duszą w sferze chomikuj otworzyła profil, na którym prezentują chomikową twórczość autorską. Obie są zdania, że w polskich, nikomu nieznanych twórcach kryje się ogromny potencjał - niedoceniony przez krajowych wydawców... jeszcze ;). Dziewczyny postanowiły zrobić coś, czego dotąd nie było... Wieczorki autorskie on-line. Na tych spotkaniach czytelnicy mogą "spotkać się" z wybranym autorem, zadać pytania dotyczące konkretnych opowieści... niekoniecznie publikowanych oficjalnie.
Muszę się Wam pochwalić, że to właśnie mnie spotkała przyjemność otwarcia cyklu takich wieczorków :D:D. 
Tak więc, dzięki życzliwości dziewczyn z Ailes, zapraszam wszystkich zainteresowanych na spotkanie ze mną na tymże chomiku :)


ZAPRASZAM  SERDECZNIE :)

KONKURS!!!

Uwaga! Zgłoś swojego bloga do konkursu!

Małpek i Przyjaciele zapraszają do udziału w konkursie na najlepszy blog literacki w blogosferze.
Piszesz? Zgłoś się!


Do udziału zapraszamy wszystkich blogowych bajkopisarzy, twórców horrorów, romansów, fantastyki i wszelkiej innej literatury.

Konkurs odbywa się pod egidą portalu literackiego ExtraStory.pl.

Regulamin konkursu dostępny na stronie Małpek i Przyjaciele.

środa, 6 sierpnia 2014

Zasłona czasu - Rozdział 7






     Ciotka Alberta przyjechała do Rodenshurst w porze popołudniowej herbaty. Wszyscy siedzieli akurat w bawialni, gdy kryty powóz zajechał pod frontowe wejście.

     Krewka staruszka dała znać o swojej obecności jeszcze zanim otworzyły się bogato rzeźbione, drewniane drzwi. Weszła do pomieszczenia, nie dając lokajowi nawet szansy na jej zaanonsowanie. Widząc jego zdegustowaną minę powiedziała:

- Na miłość boską, Lambercie, jestem domownikiem. – Odgoniła go szybkim ruchem dłoni. – Idź do kuchni i każ Marcie przygotować mi coś do jedzenia. Tak bardzo się spieszyłam do swoich najbliższych, że zrezygnowałam z postoju na obiad. No, już, już… - Powtórzyła gest i zamknęła drzwi, po czym dopiero spojrzała na siedzących w pokoju. – Witajcie, kochani – powiedziała uśmiechając się szeroko i rozwiązując pod brodą ogromną kokardę od granatowego kapelusza.

- Witaj w domu, ciociu. – Artur Huxford wstał, ucałował kobietę w policzek i zabrał podróżną pelerynę, którą właśnie odpinała. Spoglądając karcąco na chrzestną, otworzył drzwi i podał okrycie stojącemu za drzwiami Lambertowi.

- Witaj, ciociu. – Adelajda również podeszła do krewnej i się przywitała.

     Elisabeth i George wstali i dygnęli powtarzając słowa powitania za rodzicami. Mary z niewielkim opóźnieniem zrobiła to samo.

     Wstrzymując oddech, z niepokojem przyjrzała się seniorce rodu. Dawniej ciemne włosy, teraz w większości zastępowały srebrzyste pasma, które upięte były w gładki kok, eksponując owal pomarszczonej twarzy i dumny profil. Uniesiony podbródek świadczył o harcie ducha starszej damy, a bystre, świdrujące spojrzenie ciemnych oczu uważnie przesuwało się po obecnych. Zatrzymało się dłużej na Mary, jakby prześwietlając ją na wskroś. Zdenerwowana kobieta czuła, że nic nie może ujść uwadze staruszki.

- Czy coś się stało, moje dziecko? – Alberta zwróciła się do niej.

- Nie, ciociu – ta odpowiedziała, nieco się jąkając.

- Wydajesz się być spięta i jesteś bardzo blada. – Przeniosła wzrok na Adelajdę. – Mary-Ann jest chyba chora, czy widział ją już lekarz?

- Ależ nie, ciociu – speszyła się pani domu. – To znaczy… miał miejsce… pewien, hmm… wypadek. – Kobieta nie wiedziała, jakie dobrać słowa, a Mary przyszło do głowy, że oto ma przed sobą osobę, która wzbudza respekt, a nawet lęk u jej rodzicielki.